Dziękuję za wasze ogromne zaangażowanie i pomoc ludziom, których dotknęła ta straszna katastrofa – mówił płk dr hab. n. med. Wojciech Tański, komendant 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, podczas pożegnania członków mobilnych zespołów, niosących przez ostatnie dni pomoc powodzianom.
W akcji, która trwała od 20 września uczestniczyło dziesięć mobilnych ambulatoriów ze szpitali wojskowych z całej Polski. Karetki przyjechały z najodleglejszych części kraju, a pracowały w nich zespoły utworzone najczęściej przez ratownika medycznego oraz lekarza. Medycy działali na terenach objętych powodzią, głównie w Lewinie Brzeskim oraz mniejszych miejscowościach Kotliny Kłodzkiej, najbardziej dotkniętych przez wielką wodę.
Pracę mobilnych ambulatoriów bezpośrednio koordynował płk Tański w porozumieniu ze sztabem kryzysowym Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. W sobotę spotkał się z częścią osób, które zakończyły już pracę na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. – W imieniu własnym, ale przede wszystkim poszkodowanych, którzy w tych niezwykle trudnych, przełomowych dla siebie chwilach, mogli na was liczyć, dziękuję za wasz czas, pomoc i empatię. Zdaliście ten egzamin celująco – mówił we Wrocławiu płk Tański.
O tym, jak wielką pomocą dla powodzian były wojskowe ambulatoria na kółkach mówią suche liczby: od 20 września zespoły udzieliły 709 świadczeń medycznych różnego typu, najwięcej internistycznych – 417 oraz chirurgicznych – 249. W tym okresie zaszczepiono także (głównie przeciwko tężcowi) 748 osób.
Wszystkim osobom, które wzięły udział w akcji pomocy powodzianom podziękował także płk dr n. med. Arkadiusz Kosowski. W specjalnym liście, skierowanym na ręce płk. dr. hab. n. med. Wojciecha Tańskiego dyrektor Departamentu Wojskowej Służby Zdrowia, napisał: – W tak trudnej sytuacji klęski żywiołowej, która doświadczyła tak wielu ludzi, kiedy na co dzień spotykamy się z brakiem wrażliwości na drugiego człowieka, profesjonalizm i zaangażowanie kierowanego przez Pana personelu – Zespołu Medycznego stanowi przykład godny naśladowania
Cały list poniżej.
Fot. Artur Koralewicz