Ośrodek Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej i Rehabilitacji naszego szpitala poszerzył ofertę leczenia. Kilka dni temu po raz pierwszy zoperował pacjentkę z nowotworem kości ramieniowej, wykonując alloplastykę poresekcyjną.
70-letnia pani Halina, mieszkanka Bralina koło Kępna, cierpiała dwa lata zanim zdecydowała się na leczenie bolącego ramienia. – Pobolewało, więc od czasu do czasu, brałam leki. Aż któregoś dnia wnuczek uderzył mnie przypadkowo w ramię i poczułam tak silny ból, że zdecydowałam się pójść do lekarza.
Diagnostyka wykazała patologiczne złamanie kości i rozległy złośliwy nowotwór – chondrosarcomę części bliższej kości ramieniowej. – Nowotwory pierwotne kości nie są częste, na Dolnym Śląsku notujemy ok. 40-50 przypadków rocznie – wyjaśnia prof. Szymon Dragan, kierownik Ośrodka Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej i Rehabilitacji 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego. – Chondrosarcoma to zwykle guz lity i w grę wchodzi wyłącznie leczenie chirurgiczne.
Lekarze zdecydowali, że mogą pomóc pacjentce, usuwając duży fragment trzonu wraz z głową kości ramieniowej, a następnie wszczepiając poresekcyjną endoprotezę stawu barkowego. – Bałam się tej operacji, najbardziej, że się nie uda i obudzę się bez amputowanej ręki – przyznaje pacjentka.
Zabieg wykonał ppłk lek. Jacek Słysz: – Usunęliśmy spory, ponad 20-centymetrowy fragment kości ramieniowej obejmujący całą zajętą naciekiem nowotworym i złamaniem kość, wszczepiliśmy endoprotezę poresekcyjną kości oraz połowiczą anatomiczną stawu barkowego, zbudowaną z modułów dopasowywanych indywidualnie dla chorej – wylicza lekarz. Przyznaje, że choć pacjentka została przed zabiegiem dobrze zbadana, a on sam starannie się do niego przygotował, pozostawało kilka wątpliwości. Czy guz nie połączył się z naczyniami w sposób uniemożliwiający ich oddzielenie, czy nie nacieka na mięśnie, czy nie zostanie uszkodzony nerw promieniowy i wreszcie, w jakim stopniu uda się odtworzyć mięśnie rotacyjne barku?
– Zabieg trwał 2,5 godziny, udało się ominąć większe problemy, więc efekt jest taki, jak planowałem – ocenia ppłk Słysz. – Najważniejsze, że proteza jest stabilna – teraz konieczna jest porządna rehabilitacja i czas, by kończyna podjęła funkcję ruchową. Zadowolona jest także pacjentka. – Czuję lekki dyskomfort, ale to nic wielkiego. Najważniejsze, że po zabiegu, gdy oprzytomniałam, lekarz powiedział, że nadal mam rękę – mówi pani Halina. Szpital opuściła cztery dni później.
Obok dr. Słysza w operacji uczestniczyli: lek. Tomasz Godzik, lek. Bartłomiej Kula, dr n. med. Wojciech Dąbrowski, Teresa Jurczyk-Różańska, Magdalena Szweda i Katarzyna Andrzejewska. Zabieg obserwował prof. Dragan. – Cieszę się, że mój zespół wprowadza nowoczesne techniki operacyjne, w tym skomplikowane operacje rekonstrukcyjne w leczeniu nowotworów. Jest do tego dobrze przygotowany – mówi doświadczony profesor. – Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli oferować naszym pacjentom jeszcze więcej, być może zabiegi wykonywane przy użyciu ramienia robotycznego.